Boleśniejszą jeszcze, bo moralną krzywdę wyrządziła Tatarom litewskim szlachta, co ich napadła pod Brańskiem i Goniądzem. Zniszczenie ksiąg religijnych mahometańskich, o które było tak trudno w Polsce i Litwie, pociągnęło za sobą upadek saméj wiary. Jeżeli dzisiaj jeden egzemplarz Koranu wystarcza na potrzeby całéj okolicy, złożonéj z kilkunastu osad – jeżeli Tatar modli się po arabsku, nie rozumiejąc języka, wywodząc bardzo logicznie, że Bóg, który zna wszystkie języki, lepiéj niż on sam pojmie jego modlitwę – jeżeli społeczność islamców31 litewskich, nie przyjąwszy innej wiary i nie znając własnéj, żyje tylko na wpół zapomnianemi formami wierzenia: to może jeszcze dziś przypisać to należy owemu czwartkowi po Wielkiejnocy 1656, który pozbawił ich ksiąg religijnych. Może nie bliżéj jak o lat dwieście szukać musimy przyczyn zła dzisiejszego.
Popłoch, jaki owocześnie32 rozpędził Tatarów z Litwy, bardziej był paniczny niż rzeczywisty; przynajmniéj to, co mówimy, stosuje się do Niemieży. Mieścina ta, pomimo swéj bliskości od Wilna, została jeszcze w posiadaniu Polski. Tu, jakeśmy rzekli wyżéj, Jan Kazimiérz tegoż 1656 roku gościł dni kilka; tu, pomimo intryg szwedzkich, porozumiewał się z carem Aleksym Michajłowiczem; tu zawarł z nim na d. 3 listopada pamiętną w dziejach obu narodów umowę.
Pomimo nędznego swojego bytu, Tatarowie, którzy się do swych siedzib litewskich zgromadzać powoli zaczęli, nie przestawali z wiernością służyć Rzeczypospolitéj. Wszyscy mężczyźni hurmem szli na wojnę, nie tylko z obcemi narody, lecz z Tatarami i Turkami, z którymi łączyła ich wspólność pochodzenia i wiary. I tak: na świetnéj wyprawie jazłowieckiéj, za Jana III w 1684, gdzie na dniu 25 sierpnia wygnano Turków z Jazłowca, znajdował się przy boku królewskim cały hufiec litewskich Tatarów. Jeden z nich, Roman Dawidowicz, rodem z Niemieży, ciężko raniony, datował spod Jazłowca swój testament, który, jako próbkę aktów tego rodzaju pomiędzy Tatarami, przytaczamy tu całkowicie z oryginału:
„W imię Pana Boga jedynego, Stworzyciela prawdziwego!
Ja Roman Dawidowicz, ziemianin i Tatarzyn Króla Imci33 województwa wileńskiego, we wsi Niemieży mieszkający, będąc od Pana Boga Wszechmogącego chorobą nawiedzony, a wiedząc o tém, iż każdy człowiek, zdrowym będąc, choroby, a chory śmierci spodziewać się musi, co każdego na świecie ominąć nie może; przeto ja idąc za wolą Bożą i stosując się do prawa pospolitego, za dobréj mojéj jeszcze pamięci, przy wielu godnych ludzi, ten mój ostatniej woli sporządzam testament; a to w ten sposób:
Ciało moje grzeszne proszę pana brata Bielata Dawidowicza, aby do domu jako mogąc zaprowadził. Masz tedy gotowych pieniędzy złotych trzysta, z których na strawę złotych sto mianuję, tak na samego jego jako czeladź i konie moje. Drugie sto złotych na pochowanie ciała mego i wszystkie należytości, to jest: kurany (śpiewanie z Alkoranu34) i inne modlitwy, a na strzeżenie trzech dni, a osobliwie co słuszna tym, którzy mają u grobu mego siedzieć na zjarecie (na straży w nocy u mogiły35). Trzecie sto i te którem odjeżdżając zostawił, te małżonce mojéj kniahini Marusi Heliaszewiczównie, Romanowéj Dawidowiczowéj leguję, prosząc, aby mię w modlitwach nie zapominała. Znowu zaś dane półtorasta złotych na Lokuszewszczyznę, we wsi Niemieży leżącą, téjże małżonce méj dożywotnie używanie tak pola jako i ogrodów, i sadu, a po żywocie jéj na meczet niemieżański i wszystkę dżemiat36, czasy wiecznemi należeć ma… itd. To też mianuję, że długów żadnych, żebym komu winien był nie poczuwam się i mnie też nikt nic nie winien. Prosząc też wszystkich ichmościów braci, aby mi proszczali37, ten mój ostatniéj woli testament kończę, który i stwierdzam, który aby w niczém nie był negowany. Pisan pod Jazłowcem dnia 24 października roku 1684” itd.
W testamencie tym zwróciły uwagę naszą dwie rzeczy mianowicie: – naprzód forma podobna zupełnie do testamentów chrześcijan, a zatém zupełne zatarcie form islamskich; po wtóre, ubóstwo, jakie się okazuje w majątku poczciwego rycerza spod Jazłowca. Ubóstwo to, a może i zatęsknienie do swojéj staréj ojczyzny, bywało niekiedy powodem ucieczki Tatarów do Krymu lub Stambułu, do swoich współbraci. Taką jest w r. 1710 dezercja dwóch braci Michałowskich z Niemieży, którzy długo służąc w wojsku polskiém, uciekli do Turków do Chocima. Ślad tego znaleźliśmy w papierach komisji delegowanéj do wyśledzenia i zabrania na skarb majątku tych dwóch zbiegów. Wkrótce, bo w 1715, miała tu miejsce inna komisja, od króla przysłana, dla wyśledzenia majątków tatarskich; dały do niéj powód działy, rozdrobienia sched, dyferencje38, niezgody, pomiędzy niemieżańskiemi Tatarami i tysiące skarg, jakie do tronu dochodziły.
Nędza na roli dawała się czuć powszechnie. Uprawiano ogrody, sprzedając ich plony do Wilna; ale żaden z Tatarów niemieżańskich nie jął się rzemiosła, dobrze wiedząc, że wedle wyobrażeń i praw polskich, mniéj szlachetne zatrudnienie, pozbawiłoby go prerogatyw szlacheckich. Najlżejsze już przypuszczenie, że się ktoś trudni rzemiosłem, wywoływało ich drażliwość. Jako dowód, przytaczamy w całéj naiwności stylu, dokument ugodliwy pomiędzy dwoma Tatarami z Niemieży.
„Ja Samuel Tokosz chorąży J. K. M., wszém wobec i każdemu z osobna, komu by o tém wiedzieć należało, Jaśnie Oświeconym, Jaśnie Wielmożnym, Wielmożnym dygnitarzom, urzędnikom ziemskim i grodzkim, Ichmć Panom rycerstwu, szlachcie i obywatelom W. Ks. Lit.39, czynię wiadomo tym moim dobrowolnym testymonialnym skryptem, Imść40 Panu Aleksandrowi Józefowiczowi chorążemu J. K. M. wojsk W. Ks. Lit. danym, na to: iż co czasu ochoty naszéj, w okolicy Niemieży nazwanéj, w województwie wileńskiém sytuowanéj, ja wyż mianowany Tokosz chorąży J. K. M., będąc podweseliwszy się mocno z pomienionym Imć Panem Józefowiczem, przemówiliśmy się, o czém ja i nie pamiętam. Gdy do mnie przysłany nazajutrz od Imci przyjaciel, wziął mnie wymawiać te słowa: że jakobym ja miał Imć Pana Józefowicza laesivis verbis41 honor uwłaczać, dyzgustować42, niby majsterium safijaństwa43 przypisywać; – o czém ja zdumiony, abym mógł na Imci takowe słowa mówić, mający z dawna znajomość z rodzicami Imci, nie tylko z samym Imcią, to się nigdy nie praktykowało, abym niesłusznie honor uwłaczał, – jako niepamiętny téj cholery44, przed przyjacielem zrzekłem się i oraz z Imcią Panem Józefowiczem samym personaliter45 widząc się, o wszelkie urazy wiecznie pogodziłem się, i Imci rewokując46, jeżelibym co miał z prędkości cholery méj niepamiętnie wymówić, rewokowałem publicznie i oto przeprosiłem, wszystkie me słowa umorzyłem, i na wieczne czasy o tém wieczne milczenie ja sam sobie i innym zachowałem, i u każdego sądu, prawa i urzędu o takowe przymówki wyż mianowane47, niby przeze mnie słyszane, miał kto Imci Panu Józefowiczowi chorążemu J. K. M. przypisywać i zadawać, oto ja sam u sądu każdego, pod juramentem to wszystko aprobować obowiązany jestem. Na dowód czego dla lepszéj wagi i waloru, wydając takowy mój dobrowolny testymonialny skrypt, przy uproszeniu J. I. M. P. pieczętarzów, trzema krzyżykami podpisem ręki mej stwierdzam. Dat w Letańcach roku 1775 miesiąca Junii48 30 dnia” itd.
Wojskowość, jak widzimy, była jedyném zadaniem litewskich Tatarów; ale i tutaj nieosobliwie im się wiodło. Służąc po lat kilkadziesiąt, poczciwy mahometanin zaledwie się mógł dosłużyć kupnéj rangi porucznika. Rzewny memoriał jednego z nich, został podany królowi Stanisławowi Augustowi, po nastaniu prawa zabraniającego sprzedaży rang wojskowych. Czterdzieści lat służąc w wojsku, biedny Tatar, straciwszy cały swój majątek na kupienie rangi porucznika, błaga tronu, aby tę rangę mógł ustąpić idącemu po sobie ze starszeństwém oficerowi, – nie iżby otrzymać na starość choć w części zwrot kwoty wyłożonéj na rangę, lecz aby spowodować w pułku ruch awansów i tym sposobem ułatwić drogę służącemu w tymże pułku swojemu synowi, do otrzymania najmłodszego chorąstwa.
Chorągwie tatarskie składały przednią straż wielkiéj buławy. Z etatów czyli ról chorągiewnych, jakich kilka mamy przed oczami, widzimy, że się pułk składał z pięciu chorągwi; a w każdéj i nich był rotmistrz, porucznik, chorąży i nieokreślona liczba towarzyszów. Nigdy zupełna liczba oficerów nie znajdowała się obecną przy chorągwi: jedni za urlopem siedzieli w domu, drudzy byli na powinności hetmańskiéj, tak że czasem przy chorągwi znajdował się jeden tylko oficer. Rotmistrz dostawiał dwóch szeregowych, czyli sowite poczty; porucznicy zaś, chorążowie i towarzysze, po jednemu. Umundurowanie porucznika i towarzyszów składało się w ostatnich czasach Polski z kurtki, czapki, lejbika, rajtuzów, szlif, ostróg, chustki i płaszcza, – do lederwerku należały ładownice, pobojce, pendant, – broń stanowiły proporce, pistolety i pałasze, – rynsztunek koński składał się z kulbaki, czapraka, mantelzaka, olstry, munsztuka, tręzli, napierśnika i dalszych drobiazgów stajennego ekwipażu, – dawano nadto po dwadzieści ładunków ostrych lub ślepych, stosownie do potrzeby.
Konstytucje sejmowe kilka razy potwierdzały nadane Tatarom tutejszym ziemie. Co do praw stanu, liczyli się na równi ze szlachtą, jeśli się nie trudnili rzemiosłem; zaś furmanów, garbarzy i innych z Tatarów wyrobników, uważano jako plebejów, – rolnictwo stanowiło szanowny wyjątek.
Stan dzisiejszy téj osady jest smutny. Rozdzieleni na kilkanaście kolokacyjnych dworków w Niemieży, żyją z roli i ogrodu. Bogatsi trudnią się służbą cywilną lub wojskową; ubożsi pracują na roli. Religię zapamiętali jedynie z form i tradycji; niektórzy umieją przeczytać Koran, ale nikt nie rozumie go, nie wyjmując mołny. Zbieranie się co piątek do ocienionego drzewami małego meczetu, i mniéj więcéj ścisłe obserwowanie postu ramazanu, stanowi ich całą praktykę religijną. Stosownie do przepisów Alkoranu nie piją wina, bo zresztą mało kto byłby w stanie je kupować; ale uczyniwszy restrykcję na gorzałkę, o któréj nié ma nic w Alkoranie, posilają się nieskąpą miarką. Oddać zresztą potrzeba sprawiedliwość wrodzonéj tego ludu cnocie, iż żyjąc w zupełném niemal zapomnieniu religii, dosyć jednak ściśle przestrzega zasad moralności. Obowiązani prawem miejscowém do jednożeństwa, tak dalece wzięli je za zasadę, iż gdy jeden z nich, w wieku XVII, wyszedłszy z Niemieży, pojął drugą żonę na Wołyniu, współwyznawcy instygowali go w grodzie na gardło, jako kryminalistę49. Dodajmy jeszcze jeden rys charakteru Tatarów: w braku religii pełni są guseł i przesądów, – jedne z nich mogli przynieść z sobą lub wyczerpnąć ze swéj wiary, drugie bez braku zapożyczyli u miejscowego ludu.
Przebaczą nam czytelnicy, żeśmy tak długo rozszerzyli nad małą mieściną. Chcieliśmy nasze drobne studia nad Tatarami dorzucić do skarbnicy ogólnych o nich wiadomości.
Tymczasem wdarliśmy się na górę. Konie nasze wypoczęły przed murowaną karczmą należącą do murowanego dworu Niemieży. Był tu przed laty, jak wiémy z „Brukowych Wiadomości”, handel czy traktier dosyć uczęszczany przez gości z miasta, gdzie toczyły się pomiędzy przybyłymi poważne dyskusje, jak np. pomiędzy panem sędzią, asesorem i akademikiem z loiki: co to jest rozum?50. Dziś wileńscy zwolennicy zamiejskich wycieczek, znajdują ten punkt zanadto oddalonym; przestano uczęszczać i traktier niemieżański zszedł do rzędu zwyczajnych karczem.
Spuszczamy się w dół, mijamy staw i młynek i znowu wjeżdżamy na górę. Z téj góry warto się wstecz obejrzeć, aby ogarnąć wzrokiem cały malowniczy krajobraz Niemieży. Na tle ogrodu ozdobnego w rozrosłe drzewa liściowe i charakterystyczne jodły, bieleją mury pałacu, który wespół z obszernym trawnikiem ogrodu, przerżnięty potoczystą elipsoidalną linią przechadzkowéj ścieżki, odbija się w stawie przyległym, położonym przy saméj pocztowéj drodze. Kuźnia, karczma, młynek, łazaret włościański i wioska, rozrzucona na pięknym wzgórku stanowią pierwszy plan obrazu; na drugim planie przegląda Niemież Tatarska z grupą schludnych dworków, – tam z gęstego wianka drzew wystrzela wieżyca meczetu, której blaszany półksiężyc błyszczy się i pięknie odbija od zieloności; dalekie sine i ciemne lasy uzupełniają głąb widoku.
Daléj o wiorstę, na wzgórku porosłym krzakami, stoi murowany pomnik w kształcie kolumny. Na niéj tynk opada, krzyżyk na gontowym daszku pochylił się na stronę: bo też górą już lat sześćdziesiąt, jak ten pomnik tutaj się wznosi. Historia jego złączona z historią ostatnich chwil Polski.
Бесплатно
Установите приложение, чтобы читать эту книгу бесплатно
О проекте
О подписке