Pewnego razu Nemrod miał dziwny sen: oto wkracza na czele swoich wojsk do doliny i zbliża się do pieca wapiennego, do którego wtrącony został Abram47. Nagle widzi mężczyznę niezwykle podobnego do Abrama. Mężczyzna właśnie wychodzi z pieca i podchodzi do Nemroda. W ręku trzyma miecz. Króla ogarnia przerażenie i zrywa się do ucieczki. Goniący go mężczyzna nagle ciska w głowę króla jajkiem. Jajko rozbiło się i rozlało w szeroką rzekę, w której wojska Nemroda utonęły. Król nie przestaje uciekać. Wraz z nim uciekają ludzie z jego osobistej ochrony. Nagle Nemrod spostrzega, że gwardziści osłaniający go, z twarzy i wyglądu przypominają mu królów. I oto dobiegają do rzeki. Wtem rzeka zamienia się z powrotem w jajko. Z jajka wykluwa się kurczątko. Podrywa się do lotu i siada na głowie Nemroda. Zaczyna dziobem dłubać w jego oczach.
Nemrod gwałtownie zerwał się ze snu. Ze strachu serce wali mu młotem. Natychmiast zwołał swoich stronników i przedstawił im swój sen. Jeden z czarowników imieniem Anuki tak wyjaśnił jego sens:
– Kurczątko, które dziobało oczy króla, to Abram. Rzeka, w której utonęły wojska Nemroda, to dzieci Abrama i dzieci jego dzieci. Nadejdzie wkrótce czas, że Abram wytraci wszystkich mieszkańców kraju i zawładnie całą ziemią. Królu mój i panie. Dopóki żyje syn Teracha48, nie możesz być pewny swego królestwa!
Kiedy Nemrod to usłyszał polecił sprowadzić Abrama i zabić go. Dowiedział się o tym postanowieniu króla Eliezer49, sługa Abrama, i natychmiast pobiegł do swego pana, aby go uprzedzić.
– Jeśli nie uciekniesz – powiedział – zabiją cię.
Abram posłuchał jego rady i uciekł. Ukrywał się w domu Sema50, syna Noego51. Słudzy Nemroda szukali go po całym kraju, ale ich poszukiwania były daremne. Z niczym wrócili do pałacu. Królowi zdołali wytłumaczyć, że Abram po prostu ulotnił się jak kamfora52.
Wtedy Terach udał się do kryjówki Abrama i tak mu powiedział:
– Uciekajmy z tego kraju, jeśli nie chcemy, aby nam się coś złego przytrafiło.
Propozycja Teracha spodobała się Panu Bogu. I w nagrodę za to Wszechmogący przedłużył Terachowi życie o trzydzieści pięć lat, tak aby mógł na własne oczy zobaczyć wielkość i potęgę swego syna Abrama.
Abram posłuchał swego ojca i wraz z nim, z żoną Saraj, z Lotem55 synem Arana56 i ze wszystkimi swoimi domownikami udał się do Haranu57. Była to kraina żyzna i urodzajna, dostarczająca oraczom chleba pod dostatkiem.
Kiedy Abram osiadł w tej krainie, zaprzyjaźnił się ze wszystkimi jej mieszkańcami i zapanowały między nimi zgoda i pokój. Nic też dziwnego, że imię Abrama okryło się sławą i chwałą. Przychodzili do niego ludzie i prosili, aby nimi kierował i uczył ich, jak postępować sprawiedliwie, po bożemu. Ci właśnie ludzie sprawili Abramowi największą radość i satysfakcję. Kochał ich, bratał się z nimi, ściskał, całował i do swego stołu biesiadnego zapraszał. Po spożyciu posiłku, podczas którego Abram osobiście im usługiwał jak najwierniejszy sługa, przystępował do nauki. Nauczał tak:
– Jeśli chcecie znaleźć łaskę w oczach Pana, powinniście miłować pokój, zgodę i prawdę. Winniście pomagać każdemu człowiekowi, kiedy znajdzie się w biedzie. Macie okazywać litość nędzarzom i wspierać ich chlebem i napojem. A przede wszystkim powinniście zaprzestać służenia drewnianym i kamiennym bożkom. Macie wierzyć tylko w Boga, który stworzył niebo i ziemię.
I ludzie dali posłuch słowom Abrama, i zaczęli żyć w zgodzie i pokoju. Miłowali się wzajem i wspierali biednych w potrzebie. Za to szczęściło się im we wszystkim, co czynili. Wzbogacili się, wzrośli w siłę i stali się możni. Słowem, błogosławieństwo Boga spłynęło na wszystkich.
Kiedy Saraj zobaczyła, jakie to dobre uczynki świadczy Abram, przystąpiła do przyswajania bliźnim zasad prawdziwej wiary. Służące pokochały Saraj. Pokochały ją za jej dobre serce, za umiłowanie prawdy i zgody. Nie omieszkały też opowiedzieć kobietom z całego kraju o niezwykłych zaletach Saraj. Wskutek tego wiele kobiet przyszło do niej, aby posłuchać Słowa Bożego, aby poznać prawdziwą wiarę. Z uwagą przysłuchiwały się jej mądrym słowom i całym sercem przylgnęły do wiary we Wszechmogącego Boga, i postanowiły kroczyć Jego drogami. I liczba ludzi wierzących w prawdziwego Boga rosła i rosła. Wszyscy błogosławili Abrama i Saraj:
– Oby was Bóg wynagrodził za to, żeście otworzyli nam oczy i wprowadzili na drogę pokoju i sprawiedliwości.
Kiedy sława Abrama ogarnęła cały świat i jego imię nie schodziło z ust mieszkańców globu ziemskiego, królowie zaczęli mu zazdrościć chwały. Zabijmy go, przekonywali się wzajemnie, a wtedy nasi poddani przestaną o nim mówić. Jeden król tak powiedział:
– Jeśli dokonamy napadu na Abrama, to zlecą się jego liczni przyjaciele i staną w jego obronie. Dlatego też uważam, że słusznie będzie wybrać się do Sodomy i pojmać do niewoli Lota59, syna jego brata. Abram, skoro o tym się dowie, przyjedzie do nas, aby go odebrać, a wtedy dopadniemy go i zabijemy.
Plan ten znalazł uznanie w oczach wszystkich pozostałych królów. Wyprawili się do Sodomy i Gomory60 i wzięli do niewoli mnóstwo mężczyzn, kobiet i dzieci, a wśród nich również Lota.
Wówczas anioł Michał61 przyszedł do Abrama i zawiadomił go o dokonanym napadzie na miasto i wzięciu do niewoli Lota. Abram szczególnie przejął się losem uprowadzonych kobiet i dzieci. Szybko zwołał swoje sługi i tak do nich rzekł:
– Musimy wydostać z niewoli jeńców. Ruszajmy w drogę. Wiem, że pokusa zdobycia łupów wojennych może okazać się silniejsza od obowiązku uratowania jeńców. Dlatego też każdemu z was daję tyle złota, srebra i brylantów, ile tylko dusza zapragnie. Za to jednak musicie mi przysiąc, że nie będziecie zajmowali się ani łupiestwem, ani grabieżą. Macie tylko wyrwać z rąk ciemiężycieli kobiety i dzieci.
Młodzi, gotowi do wymarszu, złożyli przysięgę i Abram obdzielił ich złotem, srebrem i brylantami. Zbrojny zastęp ruszył w kierunku Sodomy.
Wszechmogący uczynił cud i drogę do celu znacznie im skrócił. Migiem znaleźli się przed obliczem królów.
Kiedy królowie w swoim warownym obozie dostrzegli Abrama, zasypali go gradem włóczni. Bóg jednak zamienił je w locie na piasek. Wtedy zaczęli strzelać do niego z łuków, ale Bóg w locie zamienił strzały w słomki. Postanowili więc podejść do Abrama i pojmać go. Wtedy Abram podniósł z ziemi słomki i grudki piasku i rzucił je w kierunku wroga. I słomki i grudki piasku zamieniły się wówczas we włócznie i strzały. Królowie uciekali w panice zostawiając wziętych uprzednio do niewoli jeńców oraz cały swój dobytek. Abram uwolnił jeńców i puścił ich do domu.
Tymczasem królowie zebrali się w dalekim Szeba62 i po naradzie tak postanowili:
– Widzieliśmy na własne oczy odwagę, siłę i cuda Abrama. Obierzmy go więc naszym królem i naszym Bogiem.
Ścięli kilka jodeł, sporządzili z nich podium i czekali na przyjście Abrama.
Kiedy nadszedł Abram, nisko pokłonili się przed nim, posadzili go na podium i wznieśli okrzyk:
– Tyś nasz król! Tyś nasz wódz! Tyś nasz Bóg!
Abram jednak powstrzymał ich w zapędach:
– Broń Boże! Nie mogę być waszym królem, a tym bardziej waszym Bogiem. Raczcie wiedzieć, że jestem tylko prochem i pyłem. Jestem zwykłym człowiekiem. Jeśli zaś wam się podobam i chcecie mi wyświadczyć przysługę, to żyjcie w zgodzie i pokoju. Otwórzcie szeroko drzwi waszych domów dla biedaków, dla obcych i dla wędrowców. Wierzcie w Boga, Stwórcę Nieba i Ziemi, i służcie mu całym sercem.
Oświadczywszy to królom, pożegnał się z nimi i poszedł.
Sem63, syn Noego64, wyszedł mu na spotkanie. Kiedy zobaczył, że Abram wyratował wziętych do niewoli, że zwrócił im dobytek i puścił do domu, nie mógł wyjść z podziwu.
Wówczas Abram stanął do modlitwy:
– Panie i Władco wszystkich światów! Nie dokonałem tego ani siłą, ani męstwem. Dokonałem tego jedynie dzięki Twojej mocy i Twojej potędze. Tyś mnie, Boże, chronił w drodze i Tyś mnie obronił.
I gdy tylko skończył modlitwę, rozległ się śpiew aniołów w niebie:
– Błogosławiony jesteś, Boże, za to, że obroniłeś Abrama.
Najznakomitsze kobiety w okolicy, w której mieszkała Sara, zwykłe były codziennie nawiedzać ją, aby jej oddać należną cześć i szacunek. Pewnego dnia Sara powiedziała im:
– Dlaczego składacie mi tyle czci i hołdu? Czyżby nie było w całej okolicy lepszej ode mnie kobiety? Oto siedzi w swoim namiocie Hagar, córka faraona67. Idźcie do niej, szanowne panie, i złóżcie jej cześć, albowiem nie ma takiej kobiety, która by dorównała jej skromnością i uczciwością.
Usłyszawszy słowa Sary, kobiety zdziwiły się. Kto to słyszał, pomyślały, aby pani gospodyni oddawała taką cześć swojej służącej? I udały się do namiotu Hagar. Pokłoniły się i pozdrowiły ją. W czasie rozmowy, która wywiązała się między nimi, Hagar tak powiedziała:
– Nie mówcie, że Pan Bóg jest dobry dla Sary. Jeśli jest dobry, to dlaczego do dnia dzisiejszego nie obdarzył jej dzieckiem?
Kiedy Wszechmogący zmienił imię Abrama68 na Abraham i Saraj69 na Sarę70, końcowa litera „jot” spostrzegła, że zdjęto ją z imienia tak pobożnej i sprawiedliwej istoty, jaką była Saraj, i zasmuciła się bardzo. Pobiegła do Boga, stanęła przed Jego tronem i powiedziała:
– Boże, zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że nie powinnam zajmować miejsca większych liter. Wiem, że jestem najmniejszą literą. Ty jednak uczyniłeś mi łaskę i wstawiłeś do imienia tej wielkiej, sprawiedliwej kobiety, którą ludzie codziennie po tysiąckroć błogosławią. A tymczasem zostałam nagle wyrwana z tego błogosławionego imienia i tułam się. Czy uczyniłeś to, Boże, dlatego, że jestem najmniejszą z liter?
I Bóg wysłuchał litery „jot”, i rzekł:
– Za to, że wykazałaś w słowach tak wielką skromność, okażę ci znowu łaskę i zamiast ostatniej litery w imieniu Saraj będziesz pierwszą w imieniu wielkiego i sprawiedliwego bohatera. I stało się to wtedy, kiedy Mojżesz71 zmienił imię Ozuego na Jozue72.
Kiedy Abraham73 miał wejść do Egiptu, ukrył Sarę w skrzyni i zamknął na klucz. Na granicy egipskiej celnicy zażądali od Abrahama opłaty celnej za skrzynię. Abraham nie namyślając się oświadczył: „Płacę”.
– A może masz w skrzyni drogie naczynia?
– Płacę cło za naczynia.
– A może masz tam złoto?
– Płacę za złoto!
– A może masz tam drogie jedwabie?
– Płacę za jedwabie.
– A może masz tam perły?
– Płacę za perły.
– Nie możemy cię przepuścić, zanim nie otworzymy skrzyni. Otwórz ją i pokaż, co w niej jest.
I gdy tylko Abraham otworzył skrzynię, cały Egipt rozjaśnił się blaskiem piękności Sary.
W owych czasach mieszkańcy Sodomy75 wyznaczyli Lota na władcę. Pewnego razu, gdy Lot siedział w bramie miasta, zauważył dwóch aniołów, którzy przybyli z wieścią zapowiadającą zagładę Sodomy. Przypomniał sobie wtedy obyczaje i zwyczaje swego stryja Abrahama76 i wyszedł im na spotkanie z radością i przyjaźnią. Podszedłszy do nich, ukłonił się nisko i powiedział:
– Bądźcie tacy dobrzy, wysłannicy Boga, i wstąpcie do mego domu. Znajdziecie tam właściwy i należny wam odpoczynek.
– Nie! Przenocujemy na ulicy.
Lot jednak prosił i nalegał tak długo, aż ulegli. Przy tym tak sobie myślał:
– Nie dam im rano wody do umycia nóg i kiedy mieszkańcy Sodomy zauważą jutro na ich nogach kurz z drogi, pomyślą, że dopiero co przybyli do miasta.
Kiedy Adit, żona Lota, zauważyła dwóch ludzi zbliżających się do domu, zawołała:
– Nie wpuszczaj ich, Locie, pod nasz dach.
Szybko wzięła dywan i zawiesiła go między sobą a Lotem, mówiąc:
– Jeśli ci goście tak ci się spodobali i chcesz ich mieć u siebie, to wpuść ich do swojej izby.
Kiedy Lot zabrał się do przygotowania posiłku dla aniołów, stwierdził, że w domu nie ma soli. Poszedł więc do żony i poprosił, aby podała gościom sól. Adit skrzyczała go:
– Chcesz może wprowadzić zły obyczaj do Sodomy? Zostaw mnie w spokoju! W tej sprawie nigdy ci nie ustąpię.
Kiedy jednak Lot zaczął używać ostrzejszych słów, żona poszła do sąsiadów:
– Dajcie mi – powiedziała – trochę soli. Przyszli do nas goście. Mąż ucieszył się, wprowadził ich do domu i przygotował posiłek. Niczego poza solą nie brak. Dlatego posłał mnie do was.
Kiedy mieszkańcy Sodomy dowiedzieli się o tym, jak jeden mąż otoczyli dom Lota, ale nie znalazł się nikt, kto by zapytał:
– Co złego uczynili wam przybysze, że chcecie wyrządzić im krzywdę?
A kiedy mieszkańcy Sodomy zaczęli wyłamywać drzwi, porażeni zostali ślepotą i nie mogli w nie trafić. Wtedy aniołowie rzekli do Lota:
– Wynieś i wyprowadź wszystko, co masz w tym mieście, albowiem Bóg przysłał nas po to, aby je zniszczyć.
Wielki strach padł na Lota. Natychmiast pobiegł do swoich zięciów i wielkim krzykiem obwieścił:
– Opuśćcie natychmiast miasto. Bóg zesłał aniołów, aby natychmiast zniszczyli je doszczętnie.
Zięciowie wybuchnęli śmiechem:
– Zwariowałeś? Całe miasto bawi się i raduje, a ty bajdurzysz o jego zniszczeniu.
Lot zostawił zięciów i pobiegł do swoich dłużników, którym pożyczył pieniądze na procent. Aniołowie poganiali go jednak, aby szybko wyszedł z miasta. Wrócił więc zaraz do domu i zaczął zbierać wszystkie swoje brylanty, złoto i srebro. Trwało to dość długo, a czasu nie było. Wtedy aniołowie chwycili za ręce Lota, jego żonę i dwie córki i wyprowadzili za miasto. Nakazali im przy tym surowo nie zatrzymywać się i nie oglądać do tyłu.
– Uciekajcie – powiedzieli – za tę górę, jeśli wam życie miłe.
Lot prosił usilnie:
– Pozwólcie mi uciec do tamtego małego miasteczka, które leży tak blisko.
Anioł przypomniał sobie okazaną przez Lota dobroć, kiedy udzielił im gościny, i wyraził zgodę. A kiedy żona Lota obejrzała się do tyłu, zamieniła się natychmiast w słup soli.
Słup ten po dziś dzień stoi przy rzece Kidron77. Przechodzące tam woły zwykły oblizywać go. Pod koniec każdego dnia ze słupa zostawały tylko nogi, ale już następnego ranka wracał do poprzedniego kształtu i był taki, jak na początku.
Kiedy mieszkańcy Sodomy78 uświadomili sobie, że nieszczęście jest blisko, to ci spośród nich, którzy oddawali cześć boską słońcu, tak zaczęli medytować:
– Och, gdybyż słońce, któremu służymy, pojawiło się i wyzwoliło nas z rąk tego Boga, który pragnie nas zniszczyć!
Ci zaś, którzy służyli księżycowi, takie wyrazili życzenie:
– Oby tak się stało, żeby poranek w ogóle nie nastąpił. Wtedy księżyc uchroni nas od wszelkiego zła.
Bóg jednak, który znał myśli mieszkańców Sodomy, zesłał na nich, w chwili kiedy na niebie świeciły i słońce, i księżyc, deszcz ognia i siarki. Anioł zagłady przewrócił potężny głaz, na którym wznosiło się pięć miast Sodomy, i zniszczył je. I wyschła trawa i wszelka roślinność na polach, i cała kraina zamieniła się w ruinę.
Kiedy Izaak79 odstawiony został od piersi, Abraham80 wydał wielką ucztę. Przybyli na nią Sem81 i Ewer82, król Filistynów83 Abimelek84, jego generał Fichel85 i wiele innych znakomitości z całego kraju. W uczcie uczestniczyli również ojciec Abrahama Terach86 oraz jego brat Nachor87 ze swoimi rodzicami, którzy przybyli z krainy Haran. Wszyscy tęgo podjedli, popili i świetnie się bawili.
Szatanowi było to nie w smak. Przyszedł więc do domu Abrahama. W przebraniu biedaka proszącego o kęs chleba, stanął w drzwiach. Zajęty przez cały czas usługiwaniem gościom Abraham nie zauważył go i nie zaprosił do stołu.
Szatan był z tego obrotu rzeczy niesłychanie zadowolony. Natychmiast pospieszył do Boga na skargę:
– Ty, Boże, dałeś Abrahamowi wszystko, czego tylko jego dusza zapragnęła. Wbił się z tego powodu w pychę i przestał już zważać na biedaków. Nie rozdaje im już jałmużny. Dziś właśnie sprawdziłem to. Stanąłem w drzwiach jego domu przebrany za biedaka, a on nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Nie zaprosił mnie do stołu.
A wtedy Bóg tak do szatana powiedział:
– W całym kraju nie ma takiego jak Abraham bogobojnego człowieka. Jestem pewien, że nie zawahałby się ani przez chwilę, gdybym zażądał od niego złożenia w ofierze jego syna Izaaka.
A szatan tako rzekł:
– Takiej prośby nigdy Abraham nie wytrzyma.
– Zobaczysz – powiedział Bóg – czy będzie tak, jako mówię.
Kiedy Sara90 zauważyła, że Izmael źle się prowadzi, tak do niego przemówiła:
– Opamiętaj się, synu mój. Idź zawsze słuszną drogą, a ludzie będą cię szanowali.
Izmael puścił jednak słowa matki mimo uszu i nie przestał oddawać się swoim chuciom i przyjemnościom.
Sara powzięła wtedy niezłomne postanowienie:
– Muszę – stwierdziła – uważać teraz na syna mojego Izaaka. Nie wolno mi oka z niego spuścić, albowiem gotów jest wziąć przykład z Izmaela i wstąpić na jego drogę.
Pewnego razu Sara spostrzegła, że Izmael przyniósł figurkę pogańskiego bożka i zabawiał się nią w obecności Izaaka. Z krzykiem rzuciła się na niego.
– Żebyś mi się więcej nie ważył tak postępować. Jeśli nie posłuchasz, wypędzę cię z domu.
Kiedy wyszli w pole, Izmael wziął łuk i wypuścił kilka strzał w kierunku Izaaka.
– Bracie, dlaczego to robisz?
Izmael starał mu się wytłumaczyć, że to tylko taka zabawa. Jednak w istocie rzeczy strzelał na serio do Izaaka. W duchu myślał sobie: „Zabiję go i przez to zostanę jedynym spadkobiercą mego ojca”.
Gdy cała sprawa doszła do Sary, ta znowu sięgnęła po groźby i prośby:
– Zejdź, synu, ze złej drogi i żyj w zgodzie i pokoju z Izaakiem. Będę wówczas dla ciebie dobra i będę cię kochała jak matka swoje dziecko.
Izmael jednak nie dał jej posłuchu. Słowa Sary nie wzruszyły go. Jedno miał na myśli: jak usunąć Izaaka.
Sara lękała się o swego syna i dlatego zwróciła się do Abrahama91 tymi oto słowy:
– Wypędź Izmaela z domu, ponieważ ma zamiar zgładzić naszego syna Izaaka.
Słowa Sary wstrząsnęły Abrahamem. Długo nie posiadał się z oburzenia, aż wreszcie powiedział do niego:
– Co Sara ci każe, masz wykonywać co do joty92.
Бесплатно
Установите приложение, чтобы читать эту книгу бесплатно
О проекте
О подписке