Osoby
BURZYCKI
DUDAS
PUCHACZ
PAPUGA
CHÓR PTAKÓW
Dolina otoczona lasem i skałami, na których szczycie ruiny.
DUDAS
z jednej strony na wierzchu skały
Och! niebezpieczna ścieżka —! o! nieszczęsna droga!
BURZYCKI
z drugiej strony skały – ukryty
Pst! znów go słyszę! Hop!
DUDAS
odpowiada
Houp!
BURZYCKI
Na jakążeś zbłąkał się1 skałę?
DUDAS
Oj! biedaż2 mi, bieda!
BURZYCKI
Cierpliwości! mój przyjacielu!
DUDAS
Utkwiłem w cierniach i głogu!
BURZYCKI
Tylko powoli!
DUDAS
O jakiż śliski, zwodniczy ten mech! zawraca mi się głowa3; spadnę w przepaść!
BURZYCKI
Tylko spokojnie! spuść się na dół! Tu widzę łączkę!
DUDAS
Spadam – lecę!
BURZYCKI
Tylko cicho! Zaraz idę!
DUDAS
Ojej! spadłem!
BURZYCKI
Poczekaj! ja cię podźwignę!
DUDAS
leżąc na ziemi
O zwodzicielu! Włóczęgo-Szyjołomie, oby cię bogowie zaprzepaścili!
BURZYCKI
Czemu wrzeszczysz?
DUDAS
Przeklinam cię!
BURZYCKI
raczkuje na szczycie skały
Otóż tu jest Muscus cyperoides politrichocarpomanidoides4.
DUDAS
Dobije mnie!
BURZYCKI
A ta Lichen canescens figerrimus5, co za nędzna figura!
DUDAS
Potrzaskałem wszystkie kości!
BURZYCKI
Widzisz, jaką pociechą i podporą jest umiejętność! I w nadpowietrznych sferach i na najszorstszej6 skale człowiek umiejętny znajdzie zabawę7.
DUDAS
Obyś na dnie morskiem8 układał zbiór muszli, a ja tam był, skąd przyszedłem.
BURZYCKI
Słabyżeś9! a przecież tak czyste, tak lekkie jest to górskie powietrze.
DUDAS
Ani je pierśmi10 zachwycić.
BURZYCKI
Zauważałeś, jaki przecudny widok?
DUDAS
Cóż mi on pomoże?
BURZYCKI
Zimnyś11 jak głaz.
DUDAS
Gdy mnie dreszcz przejmie: teraz całym12 w potach.
BURZYCKI
To zdrowo. schodząc Ręczę ci, żeśmy w właściwem13 miejscu.
DUDAS
Wolałbym, żebyśmy byli na dole.
BURZYCKI
Wszakżeśmy szli najbliższą drogą.
DUDAS
Najprostsza, ale o kilka godzin dłuższa. Z utrudzenia i bólu ani się ruszyć mogę! Ach! ojojoj!
BURZYCKI
Przecież nie rozpadłeś się w kawałki. podnosi go
BURZYCKI
Oby każdy szukający szczęścia w zmianach, takie jak ja zrobił doświadczenie!
BURZYCKI
Upamiętaj się14! Upamiętaj się!
DUDAS
Przynajmniej mieliśmy co jeść i pić.
BURZYCKI
Umhu!15 Z cudzej kieszeni lub z cudzego stołu!
DUDAS
W zimie nie zaznaliśmy chłodu.
BURZYCKI
Dopókiśmy w łóżkach leżeli16.
DUDAS
Ani trudów; a pewnym ludziom gorzej było jak nam, co jak szaleni uganiamy po świecie, by jakieś urojone dziwadła w najdziwaczniejszy sposób pochwycić.
BURZYCKI
ku widzom
Nasze dzieje w tych krótkich zawarte słowach: nie było sposobu dłużej osiedzieć się w mieście. Bo chociaż wcale skromnemi były nasze żądania, to i tych nawet nie zaspokajano; – prace nasze płacono sowicie, lecz my tem potrzeb naszych pokryć nie mogli. Żyliśmy właściwym nam trybem, a rzadko znaleźć mogliśmy odpowiednie nam towarzystwo. Słowem wzdychaliśmy do jakiej nowej krainy, kędy17 by była inna postać rzeczy.
DUDAS
A idąc tą drogą przedziwnieśmy sobie byt polepszyli18!
BURZYCKI
Skutek uwieńcza zabiegi. Wielkie zasługi w nowszych czasach rzadko już zostają w utajeniu; – są dzienniki, które bezzwłocznie każdy czyn wzniosły unieśmiertelniają. – Słyszeliśmy, że na szczycie tej niebotycznej góry puszczyk mieszka, którego wszystko19 nie zadawalnia20; dlatego mu też ogromne przyczytujem21 umiejętności. – W całym kraju słynie pod imieniem: „Krytyka”. Całe dnie przesiaduje w domu, badając to, co wczoraj inni zdziałali, a zawsze nierównie22 rzutniejszy jak każdy wracający z sali obrad publicznych. – Domniemywamy się23, że wszystkie miasta, chociaż w nocy tylko, jak ów diabeł kulawy – zapewne zwiedził, a więc będzie nam mógł wskazać miejsce, kędy by się przyjemnie żyć dało. – Patrz! patrz no tam, jakie to prześliczne mury! Istotnie! jakby je rusałki wyczarowały!
DUDAS
Już znowu się unosisz nad kupą starych kamieni?
BURZYCKI
Nieochybnie24 on tam mieszka. – He! he! puszczyku! he! he! panie puszczyku! Nie masz nikogo w domu?
PAPUGA
występuje i gada chrapliwie
Panowie! Moi panowie! Jak mam zaszczyt25? skąd przybywacie? Jakaż miła niespodzianka?
BURZYCKI
Przychodzim poznać pana Puszczyka.
DUDAS
Prawieśmy karki poskręcali, by pozyskać zaszczyt służenia mu.
PAPUGA
Czegóż się nie czyni dla poznania tak wielkiego męża? Miłem będzie panu mojemu, przybycie wasze. – Jakkolwiek tego nie okazuje, bardzo lubi, by go odwiedzano.
BURZYCKI
Czy waćpan u niego w obowiązku26?
PAPUGA
Tak to, dopóki mi się zdawać27 będzie.
DUDAS
A jakże się waćpan zowie?
PAPUGA
Zowią mnie: Postępowiczem.
BURZYCKI
Postępowiczem?!
PAPUGA
A z rodu jestem – papuga!
BURZYCKI
To bym się łacniej domyślił.
DUDAS
Kontentże waść z pana swego?
PAPUGA
Ot tak, tak. – Już tośmy jakby stworzeni jeden dla drugiego. – On po całych dniach bez ustanku myśli – a ja – zupełnie nic nie myślę; on wszystko rozbiera, osądza, a to mi wcale28 na rękę, bo już ja tego nie potrzebuję robić. – A jeśli mnie co tak serdecznie cieszy – jeżeli się tego na pamięć wyuczę i przez cały dzień z tem noszę, to też wieczorem idę do niego i pytam go: a warteż to co?
BURZYCKI
Ależ się tu musicie okropnie nudzić?
PAPUGA
A gdzież tam, my tu o wszystkiem wiemy.
DUDAS
Ale co porabiacie przez dzień cały?
PAPUGA
Ej! tak oczekujem przyjścia wieczora.
BURZYCKI
To zapewne macie jeszcze jakie osobiste pasyjki, zamiłowania?
PAPUGA
Już to moja pasja – słowiki – skowronki i wszystkie ptasie śpiewaki! Całe godziny – w dzień i w nocy stoję i słucham ich śpiewu, a takim szczęśliwy, tak się unoszę, że niekiedy myślę, iż mi pióra ulatują. – Na nieszczęście i pan mój przepada, za temi stworzeńkami – tylko w inny sposób; – kędy które z nich dopadnie; łaps! trzyma za łebek i skubie. – Zaledwo na usilne me prośby dozwolił, by tu na górze żyło ich kilkoro, a właśnie te nie najlepsze.
BURZYCKI
Wypadałoby remonstrować29.
PAPUGA
To nic nie pomoże, gdy on głodny.
DUDAS
Więc mu waść inny żer podsuń.
PAPUGA
I to się robi, o ile można, i z tem też właśnie moja bieda. Gdyby to zawsze myszy dostać można! – On znajduje, że myszy równie delikatne jak skowronki, a najpiękniejszego skowroneczka połknie jak myszkę.
DUDAS
I czemuż mu waść służy?
PAPUGA
Kiedy już jest moim panem.
BURZYCKI
Ja bym go tu zostawił na górze w tem jego pustkowiu, a tam na dole wyszukałbym sobie takie ładne, lube cieniste drzewko – pełne słowików, nad którem by setki skowronków unosząc się śpiewało; i tam żyłbym sobie rozkosznie.
PAPUGA
Ach! żeby to tak już było!
DUDAS
To uwolń30 się od niego.
PAPUGA
Jakże to sobie począć?
BURZYCKI
Czy tak doskonale karmi, że kędy indziej31 lepszej znaleźć nie można strawy?
PAPUGA
Uchowaj Boże! ja tę odrobinę – sam sobie wyszukać muszę. – Gdybym ja kości i szkielety mógł spożywać; bo te tylko z swoich zostawia obiadów.
BURZYCKI
Otóż to zowię posadą nie lada! – Lecz wreszcie chcielibyśmy poznać tego pana, co godny mieć tak wiernego sługę.
PAPUGA
Tylko cicho, cicho, byście go nie obudzili! bo w marzeniach zaniepokojony jak dzieciuch kaprysi – lecz zwykle jest wcale poważnym mężem. – Otóż słyszę, że się właśnie przebudziwszy z drzymki32 poobiedniej trzepocze; – więc w dobrym będzie humorze; – zaraz go zawiadomię. – Mój drogi panie! uniżenie proszę, przybyło tu parę arcy uprzejmych przybyszów! – Niebo osłonione chmurami nie będzie razić wzroku.
PUCHACZ
występuje
W jakim przedmiocie żądają panowie usłyszeć me zdanie?
BURZYCKI
Nie tak zdanie; jak radę!
PAPUGA
To właśnie jego forsa33. – Nie zdarzyło mi się widzieć, aby on każdemu – cokolwiek zrobi – potem własnym jego nosem nie wskazał co lepszego.
PUCHACZ
Dobrej rady chcecie, moi panowie?
DUDAS
Albo i wiadomości – jak to tam pan nazwać woli.
PAPUGA
Tem będzie mógł panom służyć; on o wszystkiem zawiadomiony.
PUCHACZ
Tak jest, ja mam korespondencje z wszystkimi malkontentami całego świata; otrzymuję więc najskrytsze wiadomości – papiery i dokumenta; i z rozmów takich tylko ludzi można się szczerej prawdy dowiedzieć.
BURZYCKI
Naturalnie!
DUDAS
Bez wątpienia.
PAPUGA
O! niezawodnie.
PUCHACZ
Trwożyć ptastwo to serdeczna moja rozkosz! I każdemu z nich jakoś ckliwo, gdy mnie i z najdalsza zwietrzy. Wtenczas to wrzaski, piski, krakanie, a jak gwarliwe stare baby, ani się ruszą z miejsca, kędy ich kto droczy. – Ale też ten i ów wie dokładnie, żem mu jego pisklęta zanatomizował34, by mu okazać, że należało im mniej wiotkie lota, silniejsze dzióby i kształtniejsze łapki sprawić.
DUDAS
Więc my szczęśliwie dobry skład zdybali; boć szukamy – miasta, państwa, kędy by nam lepiej było jak w owem, z któregośmy przybyli.
PUCHACZ
Jeśli się dowiedzieć chcecie, kędy jest gorzej, to bym mógł łacniej tem służyć. Bądźcie przekonani, że żaden naród na całym świecie nie umie sobie postąpić, a żaden król rządzić.
BURZYCKI
A przecie wszyscy jakoś żyją.
PUCHACZ
To właśnie najgorzej! Ale cóż was wypędziło z ojczyzny?
BURZYCKI
To wcale nieznośne urządzenie. Uważ35 waćpan. Czyśmy w domu siedząc luleczkę36 kurzyli, czy poszli łyknąć dobrego starego winka; – to zupełnie nikt naszych trudów wynagrodzić nam nie chciał. Co byśmy robić największą mieli chętkę, to najsurowiej było zakazane, a było tylko spróbować37 – to za najlepsze chęci jeszcze nas karano.
PUCHACZ
Ależ bo to moi panowie! zdajecie się mieć jakieś dziwne pojęcia.
DUDAS
O bynajmniej! największa część naszych przyjaciół podziela to nasze zdanie!
PUCHACZ
Ależ jakiegoż to miasta szukacie właściwie?
BURZYCKI
Niezrównanego! takiego co by to było miękko, dobrze wyścielone; kędy by zawsze było błogo, szczęśliwie!
PUCHACZ
Ależ, bo są różne rodzaje szczęścia.
BURZYCKI
A więc szukamy miasta, kędy by co dzień nieochybnie na wyborne obiadki zapraszano.
PUCHACZ
Hm.
DUDAS
Takiego miasta, kędy by znamienici ludzie korzystne położenie swoje z nami, pospolitszemi, chętnie podzielać chcieli.
PUCHACZ
He!
BURZYCKI
Właśnie takiego miasta, kędy by rządzący czuli, co lud, co biedaków dolega38.
PUCHACZ
Dobrze!
DUDAS
Tak jest! takiego miasta, kędy by majętni ludzie chętnie odsetki płacili, by tylko ich kapitały wziąć – do przechowania.
PUCHACZ
Tak!
BURZYCKI
Miasta, kędy entuzjazm żyje, kędy by człowiek, skoro raz co dobrego zrobił albo dobrą książkę napisał, natychmiast uzyskał prawo żądania przez resztę żywota, by mu wszystko, co pragnie, bezpłatnie dostarczano.
PUCHACZ
Waćpan literatem, pisarzem jesteś?
BURZYCKI
A! zapewne.
PUCHACZ
Waćpan też?
DUDAS
Tak jest! jak wszyscy moi współobywatele.
PUCHACZ
Więc przed mój trybunał należycie!
DUDAS
Gdybyś pan zechciał użyć wpływu swego, by nam lepiej płacono.
PUCHACZ
Nie troszczę się o to.
BURZYCKI
By z dzieł naszego nakładu przedruków nie robiono.
PUCHACZ
To mnie nie obchodzi.
DUDAS
Miasta, kędy by ojciec i matka tak okropnie się nie krzywili, gdy się człek do ich nadobnych zbliży córeczek.
PUCHACZ
Jak?
BURZYCKI
Miasta, kędy by małżonek o utrapieniach życzliwego, bezżennego młodzieńca miał przecie zdrowe pojęcia!
PUCHACZ
Co?
DUDAS
Miasta, w którem szczęśliwy autor, ni szewcom, ni krawcom, ni rzeźnikom, ni szynkarzom opłacać by się nie potrzebował, w którem by się nadobna lubcia z wdziękami swemi gwałtem narzucała, bo tam kiedyś serduszko jej wzruszyłem.
PUCHACZ
A cóż wy to sobie myślicie? Do kogo żeście to przyszli?
Бесплатно
Установите приложение, чтобы читать эту книгу бесплатно
На этой странице вы можете прочитать онлайн книгу «Ptaszki podług Arystofanesa», автора Иоганна Вольфганга фон Гёте. Данная книга относится к жанрам: «Литература 18 века», «Зарубежный юмор».. Книга «Ptaszki podług Arystofanesa» была издана в 2020 году. Приятного чтения!
О проекте
О подписке