Niegdyś, niegdyś przyszła była do mnie mara posępna i, na bezsennem posłaniu mojem ległszy, tumanem czarnym całego mię pokryła.
Całego mię okryła, od stóp aż po włosy, tumanem czarnym, z którego były jej ciało i suknia, a szept jej syczący głowę mą oblewał i, kędy życie sercem tętni, – spływał.
Smutkiem nazwała siebie mara czarna i rzekła:
że za bratem swym, Bólem, śladem w ślad po świecie
Бесплатно
Установите приложение, чтобы читать эту книгу бесплатно